Witamy na stronie grupy kolarskiej GATTA BIKE-RS › Forum › Jazda rowerem i wszystko z tym związane. › Wyścigi i maratony. › Powerade Garmin Marathon 2012 › Odp:Odp: Powerade Garmin Marathon 2012
mała relacja z Karpacza
Kolejny maraton z serii Powerade. Tym razem w Karpaczu.
Jak to określił organizator prawdziwe PureMTB i można z tym się zgodzić w 100%. Jeszcze tak trudnego jednodniowego maratonu w życiu nie jechałem. Trasa dobitnie trudna kondycyjnie jak i technicznie.
Od startu całkiem ostre tempo które udało mi się utrzymać. Pierwsze podjazdy i trzymam się spokojnie swojej grupy, nie wielu mnie wyprzedzało, ja również trochę wyprzedzałem. Pierwsze podjazdy szerokie ale nie takie łatwe. Nachylenie ok, ale podłoże nie takie równe i trochę telepało, trzeba wybierać dobrą ścieżkę, ale jak się zjechało z niej aby kogoś wyprzedzić trzebabyło szybko uciekać na właściwy tor jazdy bo telepało strasznie i traciło się dużo sił. I mamy pierwszy zjazd w singlu po mokrych korzeniach, początek ok, ale czym dalej tym większe nachylenie, duży tłok i praktycznie w 95% zjechane w kole, poza jednym odcinkiem, gdzie tłok i trudności mocno mi to utrudniły. Ale szybko na rower i dalej pokonujemy uskoki, kamienie, korzenie w rowerze. Tam gdzie wielu prowadziło ja jechałem. Później podjazdy. I zaczyna się pierwszy zjazd z Okraju, dosłownie masakra, tak trudnego odcinka dawno nie widziałem, wszyscy praktycznie prowadzą, ja jadę, krzyczę że jadę, schodzą mi ludzi z drogi, wyprzedzam chyba z 20-30 ludzi. Piękna sprawa. jedynie w 2 miejscach może podparłem się trochę nogą a reszta w siodle, ale dupę jeszcze tak daleko za siodełko nie wypinałem
Później już tylko lepiej, podjazdy i zjazdy trudne, kwintesencja prawdziwego MTB. wielu sprowadza ja jadę całość już wtedy wiedziałem, że musi być dobry wynik bo jechało mi się fizycznie i psychicznie rewelacyjnie i cały czas na progu RCP
kolejny raz zjazd tą samą ścieżką po korzeniach, tym razem korzenie jeszcze bardziej wyślizgane, koło cała cały czas latają na nich we wszystkie strony ale jakoś daję radę. Ale kolejny raz tego samego odcinka nie zjechałem co za pirwszym razem. tym razem było juz tak rozkopane i zniszczone, że było to bardzo niebezpieczne, wolałem z buta. Powrót do Karpacza i wjazd na pętlę z zeszłego roku. dwa zjazdy, które w zeszły roku prowadziłem w 50% tym razem zjechane w 100%. Dosłownie sam się sobie dziwiłem. Jedynie w jednym miejscu za bardzo poczułem się pewnie i pojechałem inna ścieżką, gdzie dropy, kamienie i korzenie był już tak duże, że musiałem odpuścić i miałem kontrolowaną glebę. Dalej już tylko lepiej. Podjazdy i zjazdy
bajka. Do tego ostatnie 2km ze słynnymi agrafkami, również w zeszłym roku całe z buta, tym razem 100% zjechane a tylko drugi nawrót podparty. Piękna sprawa. Do tego ostatni drop na polanie zjechany ale tutaj ze zmęczenia było blisko gleby ale tyłek na tylnym kole, siodełko pod pachą i udało się opanować rower. Coś niesamowitego. Do tego czułem się rewelacyjnie psychicznie i nie bałem się tych zjazdów
Na mecie zameldowałem się z czasem 3:37 i stratą do pierwszego 1h. Do tego trzeba powiedzieć, że trasa była tak trudna, że nie ukończyło 15% zawodników, co jest bardzo dużym wynikiem. I udało się. Cel na ten rok został już osiągnięty
Trophy jednak jest wspaniałą zabawą i nauką na przyszłość w jeździe technicznej. Widać, że wiele pozostało z tej nauki.
93 OPEN
40 M2
JUPI!!!!!!!!!
http://www.sports-tracker.com/#/workout/Matrixowo/5ojiruaj6gkok7p1