Witamy na stronie grupy kolarskiej GATTA BIKE-RS › Forum › Tematy luźne – dział dotyczący wszystkiego. › O wszystkim… › Dyskusja na temat treningów – wydzielone
- This topic is empty.
-
AutorPosty
-
24 listopada 2014 o 20:43 #49015
matys
Participantlukaszl wrote:matys88 wrote:Specjalnie dla zmarzniętego Lisa dodaję fotkę z mojego dzisiejszego treningu. 3,5h z temperaturą w okolicach 15 st. Celsjusza[attachment=294]Zdjcie0160.jpg[/attachment]
P.S. Jakby ktoś miał wątpliwości to na zdjęciu jest ścieżka rowerowa, nie droga publiczna
Matys, a gdzie było wczoraj 15st. bo u nas ledwo dwa
Chyba nie jesteś w Hiszpanii, Włoszech czy Grecji
A skąd?! W Holandii taka sytuacja
Ścieżka ciągnie się z Zandvoort, przez wydmy wzdłuż wybrzeża Morza Północnego, aż do Hagi (jakieś 60km) – a pewnie i dalej ale dojechałem tylko do Hagi bo po drodze mam dwie trasy MTB i zawsze mi tam jakoś schodzi :woohoo:24 listopada 2014 o 20:43 #55794matys
Participantlukaszl wrote:matys88 wrote:Specjalnie dla zmarzniętego Lisa dodaję fotkę z mojego dzisiejszego treningu. 3,5h z temperaturą w okolicach 15 st. Celsjusza[attachment=294]Zdjcie0160.jpg[/attachment]
P.S. Jakby ktoś miał wątpliwości to na zdjęciu jest ścieżka rowerowa, nie droga publiczna
Matys, a gdzie było wczoraj 15st. bo u nas ledwo dwa
Chyba nie jesteś w Hiszpanii, Włoszech czy Grecji
A skąd?! W Holandii taka sytuacja
Ścieżka ciągnie się z Zandvoort, przez wydmy wzdłuż wybrzeża Morza Północnego, aż do Hagi (jakieś 60km) – a pewnie i dalej ale dojechałem tylko do Hagi bo po drodze mam dwie trasy MTB i zawsze mi tam jakoś schodzi :woohoo:25 listopada 2014 o 15:28 #55804michal zareba
ParticipantMatys krajobrazy jak u mnie w Alzacji
na linii Marzinota-zero lasow i pieknie pofalowany teren.
Wieje zawsze jak diabli,kiedys chodzil nawet taki zart
-(dlaczego Holendrzy mimo-ze nie maja wysokich gor
jezdza po nich wysmienicie-ano dlatego bo pochodza z bardzo wietrznej
krainy -trenujac bardzo czesto pod sztormowy wiatr :S )25 listopada 2014 o 18:28 #55805Norbert Krakowiak
ParticipantZazdroszczę pogody koledze ale ja np dziś byłem u nas 3h i też całkiem przyjemnie sie jechało
Pozdrawiam25 listopada 2014 o 20:29 #55813grzegorz turkiewicz
Participant… Nas także niedługo czekają trzygodzinne treningi……. ale na trenażerach
– to dopiero jest frajda. Przed każdym takim seansem przydałby się najpierw seans u psychologa hehehe
25 listopada 2014 o 21:26 #55814Rui
Participant3 godziny na trenażerze chyba bym zwariował, 1.5h max
Ja na szczęście mogę 1-2 razy w tygodniu wyjść rano no i weekend, więc mam nadzieję, że nie będzie po -20 i zrobię wszystko na dworze. Kilka 3h treningów już pojechałem z tym wariatem na górze teraz progresywnie 3h 10min 20min 30min do końca grudnia
25 listopada 2014 o 22:07 #55356matys
ParticipantPozwolę sobie zacytować ŚP. Marka Galińskiego: „Kolarstwo to nie jest sport zimowy!” I tyle w tym temacie
Ale trenować trzeba, nie ma lekko. Ja wiem jedno, na trenażerze nigdy w życiu trzech godzin nie wysiedzę, nie ma takiej opcji. Pamiętajcie tylko, że z pozoru heroiczne treningi w skrajnie niskich temperaturach mogą wyrządzić więcej szkód niż pożytku także z głową Panowie i Panie, z głową26 listopada 2014 o 16:12 #55894sztygar
ParticipantCo racja to racja :cheer:
26 listopada 2014 o 21:39 #55900michal zareba
Participantale Galinski chyba raczej mial na mysli
jakies konkretniejsze treningi -mowiac te slowa.
Bo 2h spokojnej jazdy w plenerze nawet przy siarczystym mrozie
jak na moj gust -to wspaniala sprawa,szczegolnie w fajnym towarzystwie i
odpowiednim ubranku.
A jesli ktos malo odporny na zimno-np.slabe krazenie itp.to biegac warto-przelajowcy tak trenuja i wcale im to nie obniza wynikow sportowych na rowerze,zreszta triatlonisci rowniez.
Swietny niemicki MTBowiec Wolfram Kurschat
powiedzial w wywiadzie -ze zawsze jak siedzi na trenarzeze to oglada sobie filmy XXXXXX 👿 -wtedy nawet 6h na rolkach mu niestraszne 👿26 listopada 2014 o 22:02 #55357matys
ParticipantMiał na myśli trening przy niedogrzanych mięśniach. Powstają wtedy mikrourazy, które mogą się przekształcić w trwałe uszkodzenia włókiem mięśniowych. Bieganie owszem, super alternatywa na zimę. Ale też trzeba bardzo uważać bo łatwo o kontuzję, szczególnie w przypadku braku odpowiedniego obuwia i zbyt dużych obciążeń, w krótkim czasie. Polecam pływanie, najmniej kontuzyjne, odciąża wszystkie stawy, wzmacnia obręcz barkową i mięśnie pleców – często zapominane przez kolarzy. Do tego wyrabia prawidłowe nawyki oddychania. Minusów brak
P.S. Spinning w wodzie też jest ale jeszcze nie próbowałem :woohoo:
26 listopada 2014 o 22:33 #55904michal zareba
Participantprzy niewlasciwie rozgrzanych miesniach to
i w letnim upale o kontuzje nie ciezko(chociaz zima pewnie jeszcze latwiej
jesli szarza rozpoczyna sie bez nalezytej rozgrzewki)
a mikrourazy mikrourazami-tam gdzie powstaja miesien suma sumarum przybiera na objetosci 👿 i urodzie 👿
Plywajac na basenie zima nie zahartuje sie organizmu tak jak cwiczeniami na siarczystym mrozie na zewnatrz,mnie taki ziomowy trening swietnie sluzy,
a trenarzerom mowie stanowcze NIET :pinch:26 listopada 2014 o 22:58 #55905grzegorz turkiewicz
ParticipantJak będziesz przez pięc dniu w każdym tygodniu rozpoczynal pracę o 7-ej i kończył o 16-ej, to z pewnością trenażerom powiesz DA 👿
27 listopada 2014 o 07:12 #55358lucjan
ParticipantDyskusja wkroczyła na tematy treningowe (wydaje mi się, iż moderator mógłby utworzyć specjalny wątek do takich dyskusji).
Zatem, ośmielę się wtrącić do dyskusji swoje 3 grosze, mając odrobinę doświadczenia w trenowaniu kolarzy szosowych.Ilu wypowiadających się, tyle teorii dot. treningu.
Przede wszystkim zachęcam do głębszego zapoznania się z dwoma pozycjami naukowymi dotyczącymi teorii sportu oraz, a może przede wszystkim, teorii fizjologii wysiłku.Generalizując, nauki te dokładnie opisują, co trenujący powinni robić, kiedy to powinni robić oraz w jakiej objętości i intensywności, by osiągnąć założony cel główny w sezonie startowym.
Z tego co się dotąd zdążyłem zorientować, wielu z Gattowców trenuje w oparciu o plany treningowe. Na ile są one adekwatne do celów, motoryki i potrzeby podniesienia jej na wyższy poziom, nie wiem. Wiem natomiast, że plany treningowe można pisać dobre i złe, podnoszące wydolność, ale nie zawsze w stopniu maksymalnie możliwym.
Zależy to od wiedzy i zaangażowania się planisty (na ile ma dogłębną wiedzę m.in. o wydolności trenowanego zawodnika i na ile zawodnik zdaje planiście rzetelne i bieżące raporty o realizacji zaplanowanych treningów, o samopoczuciu, o swoich spostrzeżeniach, itp.). Bardzo często, w tym fragmencie współpracy jest pies pogrzebany.Dla przypomnienia, podam tylko, że w sporcie, w tym zwłaszcza uprawianym wyczynowo:
– okres późnojesienny- przewidziany jest na odpoczynek fizyczny i psychiczny, odnowę biologiczną, wyleczenie urazów, zdiagnozowanie wydolności przed przystąpieniem do kolejnego cyklu treningowego. Zatem nie ma uzasadnienia fizjologicznego odbywanie 3 godzinnych treningów,
– okres zimowy-bardzo mocno pracuje się nad podstawą motoryki, czyli w kolarstwie szosowym (będącym konkurencją wytrzymałościową, na podbudowie siły mięśniowej) nad siłą i wytrzymałością ogólną,
-okres późnozimowy- wchodzi się w trening wytrzymałości siłowej i wytrzymałości na progu VO2max,
– okres wczesnowiosenny- praca nad wytrzymałością beztlenową (doskonałe efekty dają w tych treningach ćwiczenia oparte o protokół Tabaty), przypomnienie siły, budowanie wytrzymałości szybkościowej,
– okres późnowiosenny-doskonalenie wytrzymałości szybkościowej oraz szybkości.Później już tylko czerpanie garściami z wytrenowanej motoryki i ściganie się oraz treningi konserwując zbudowaną formę.
Po zakończeniu podstawowych cyklów treningowych motoryki (siły, wytrzymałości, szybkości) powinno się wykonać badanie wydolnościowe na cykloergometrze, pozwalające na ustalenie bieżącego stanu i ukierunkowanie dalszych mikrocykli treningowych, poprzez dobór odpowiednich ćwiczeń.
Przez cały okres treningowy i startowy, wysoce wskazane jest poddawanie się zabiegom odnowy biologicznej (pływanie w basenie, sauna, masaż), relaksacja (spacery) oraz włączanie do treningu innych form aktywności ruchowej (dla kolarzy bardzo zalecane łyżwiarstwo, narciarstwo biegowe).
Niektórzy kolarze biegają. Ja jestem wrogiem biegania przez kolarza szosowego, gdyż bieganie (prócz bardzo częstych kontuzji stawu skokowego i kolanowego) absorbuje do wysiłku i angażuje partie mięśni zupełnie kolarzowi niepotrzebne, a wręcz szkodliwe, bo zabierające z krwi cenny dla kolarza tlen). Owszem, triatloniści muszą biegać (bo taki jest wymóg tej konkurencji), ale przez to wyraźnie gorzej (mniej efektywnie) jeżdżą na rowerach.
Niektórzy kolarze szosowi także zawzięcie pływają, techniką tzw. krytą. Nie jest to zakazane, ale zaburza to wytrenowany rytm oddychania. Kolarz szosowy oddycha rzadko (w spoczynku 5-8 razy na minutę, przy ekstremalnych wysiłkach na beztlenie do 20 razy na minutę), ale za to jego oddechy są bardzo głębokie. Pływając krytym kraulem czy żabką potrzeba zaczerpnięcia oddechu jest znacznie częstsza i oddech się przez to wypłyca. Zatem warto trenować oddech, stosując odpowiednie techniki ćwiczenia oddechu.27 listopada 2014 o 08:48 #55915grzegorz turkiewicz
ParticipantLucjanie, doskonała wypowiedź w kwestii teorii metodyki treningowej, ale mam nieodparte wrażenie, że nieco negujesz nasza wiedzę i nasze doświadczenie. Abstrahując chwilowo od całości Twojego komentarza, powiem tylko, że nie możesz uważać, że trzygodzinny trening w tej fazie przygotowań jest bezcelowy, a wręcz szkodliwy, nie znając jednocześnie planów startowych zawodnika, który taki trening właśnie wdrożył. Jako przykład podam Ci Nasze starty, dwa sezony temu w Mazovii Zimowej. Jak mielibyśmy się ścigać i odgrywać wiodącą rolę na wyścigach w lutym i w marcu, nie będąc wcześniej do tego odpowiednio przygotowani ??? Wszystko zależy od postawionych celów i priorytetów na dany sezon.
Co do reszty, jak najbardziej się z Tobą zgadzam, ale też należy wziąć pod uwagę ten mały drobiazg, że nie każdy „Gattowiec” (jak to ująłeś) aspiruje do poziomu zawodnika. Mamy także w klubie osoby uprawiające kolarstwo dla przyjemności, zdrowia i z zamiłowania. Dla nich każda forma ruchu jest odpowiednia, nie mają po czym specjalnie odpoczywać, czego zaleczać i do czego przygotowywać szczytu formy.
Cieszę się z Twojej aktywności na forum i niezwykle cenie sobie Twoje uwagi, ale bardzo proszę, żebyś w zamian nie podważał sensu tego, co My robimy. Nasze wyniki mówią same za siebie i wierz mi, że w Polsce jesteśmy jedną z najmocniejszych grup amatorskich zarówno w kolarstwie szosowym, jak i w MTB.27 listopada 2014 o 10:00 #55917lucjan
ParticipantGrzegorz, ja niczego nie kontestuję, nie krytykuję, nie neguję
.
Mam pełną świadomość Waszych priorytetów, celów.Niezmiernie cieszy mnie, że w Zduńskiej Woli, w mieście z wieloletnimi kolarskimi tradycjami, w końcu widać licznych kolarzy na ulicach.
Swoją wypowiedź w zasadzie oparłem o cele treningu kolarza szosowego, by unaocznić pewne uwarunkowania treningowe, mające wznieść go na wyżyny możliwości.
Słusznie podkreślasz (o czym przecież wiem), że w celach macie (przynajmniej większość z Was) 2 szczyty formy. Zimowo-wczesnowiosennej do ścigania się na mtb i letniej do wyścigów szosowych. Ja tego nie neguję, przyjmuję do wiadomości.
Wypowiedź jednakże formułowałem mając na myśli – w zgodzie z teorią sportu- iż celem głównym dla kolarza szosowego są imprezy szosowe o charakterze mistrzowskim lub zaliczane do challangu. Dla tej grupy sportowców starty zimowe są (o ile bawią się w to) tylko przerywnikiem w żmudnych przygotowaniach do sezonu letniego.
Nie da się ukryć, że Gattowcy – jako team, ale i także w indywidualce – są widoczni i zajmują wysokie pozycje w klasyfikacjach rozmaitych wyścigów. Chwała Wam za to. Należą się Wam słowa uznania.
Ale wnet jawi się pytanie, czy nie może, czy nie powinno być jeszcze lepiej ????Z treningowego punktu widzenia teorii sportu – czyli możliwości osiągnięcia maksymalnego efektu treningowego – czyż nie warto byłoby zadać sobie pytania dotyczącego możliwości lub celowości przewartościowania celów i przykładowo skoncentrowania się w przygotowaniach na jednym celu głównym, np. na Mistrzostwach Polski indywidualnych (na szosie, ITT, górskich) bądź drużynowych i zarzucenie przygotowań do startów zimowych, nie pozwalających czasowo na przejście pełnego cyklu treningowego????
Jestem przekonany (a wiem to z dyskusji prowadzonych na forach kolarskich z mastersami), że skoncentrowanie się na jednym, głównym celu, daje większe i pewniejsze gwarancje ostatecznego sukcesu, aniżeli rozdrabnianie się i budowanie kilku szczytów formy. Zwłaszcza dotyczy to mastersów pracujących, którzy nie zawsze mogą wygospodarować wystarczającą ilość czasu na trenowanie.
Przykładowo, jeden z mastersów nie bardzo radził sobie w wyścigach ze startu wspólnego nie miał depnięcia na finiszu, bał się tłoku w sprincie na kreskę, więc się nastawił na ITT i po morderczym treningu został Mistrzem Polski i w walce z czasem był naprawdę dobry, zaś w startach ze wspólnego nigdy mu nadal nie szło.
Wszak satysfakcja ze zwycięstwa jest zdecydowanie wyższa od tej z zajęcia wysokiego miejsca w klasyfikacji. Chyba warto się poświęcić by odnieść viktorię.Szosowcy jeżdżący rekreacyjnie, w zasadzie nie muszą się martwić o cykle treningowe i ich realizację. Takim wystarczy odrobina wolnego czasu i hajda marszczyć asfalt. Tylko, że metodologicznie poprowadzone przygotowanie pozwoli więcej tego asfaltu zmarszczyć.
-
AutorPosty
- Musisz się zalogować by odpowiedzieć w tym temacie.